Rejestruj się i przeżywaj przygody jako wilk!
Bakuman to nietypowy shōnen. Nie spotkamy tu ludzi o niezwykłych mocach, zła zagrażającemu światu czy innych elementów znanych z tego gatunku. A więc, dlaczego shōnen? Jeśli miałbym odpowiedzieć, wskazałbym na ogromny talent głównych bohaterów. Bohaterów, którzy mają marzenia, a dążąc do ich realizacji, muszą przejść piekło równie uciążliwe, męczące i niebezpieczne, jak te z biblijnej wizji. Piekło biurokracji, towarzyszącej każdemu mangace w drodze na szczyt.
To oczywiście lekka hiperbola, ale coś jest na rzeczy. Świat Bakumana to nasz świat – współczesna Japonia, konkretnie jej stolica. I osoba, wokół której obraca się cała historia: Moritaka Mashiro, nazywany także Saiko, to nastolatek, zakochany w nieświadomej niczego koleżance z klasy – Azuki Miho. Fakt ten postanawia wykorzystać szkolny prymus Shujin (właściwie Akito Takagi), który szantażując Saiko, chce nakłonić go do współpracy przy tworzeniu własnej mangi. Po twardych negocjacjach, bohaterowie doszli do następujących postanowień: Mashiro będzie rysował mangę do historii Shujina, a gdy ich dzieło zostanie zekranizowane jako anime, weźmie ślub z Azuki. Ona w tym czasie zostanie profesjonalną seiyū, użyczającą głosu głównej bohaterce, stworzonej przy udziale jej przyszłego męża. Do tego czasu nie mogą się ze sobą spotykać, a kontaktować mogą się tylko drogą e-mailową.
Tak rozpoczyna się przygoda, której zwieńczeniem ma być realizacja marzeń głównego bohatera (tak, bohatera, nie bohaterów). Jak wspomniałem wcześniej, wszystko kręci się wokół Saiko, to o nim dowiadujemy się najwięcej, między innymi powód, przez który początkowo nie chciał brać udziału w tworzeniu mangi. Jest przeciętnym, acz utalentowanym artystycznie chłopakiem. Nie ma problemów z rówieśnikami, czy to płci męskiej, czy żeńskiej, nie licząc swojej ukochanej, przy której traci cały rezon.
Jego zupełnym przeciwieństwem jest Shujin. Choć wiedzie prym w nauce, nie należy traktować go jak kujona. To prawdziwy wulkan energii, pełen pomysłów, co odbija się na jego roli w duecie – odpowiada za fabułę mangi. Na co dzień wyluzowany, dla swojego marzenia zdolny do wielkich poświęceń.
Azuki, pomimo tego, że jest jakby motorem napędowym fabuły, pojawia się stosunkowo rzadko. Ciężko zatem określić ją mianem bohaterki pierwszo-, czy nawet drugoplanowej. Znacznie częściej widoczna jest jej najlepsza przyjaciółka – Kaya Miyoshi, tak zwariowana i pokręcona, że Takagi wydaje się przy niej co najwyżej nudziarzem.
Fabuła Bakumana to najmocniejszy punkt mangi. Odpowiedzialny za nią jest... O tym na końcu recenzji. W każdym bądź razie, wydawać by się mogło, że nie ma nad czym się rozwodzić w komiksie o robieniu komiksów. Nic bardziej mylnego! Czytelnikom zostaje ukazana cząstka tego, czym jest tworzenie mangi. Uświadamiamy sobie, że kilka maszkar to nie wszystko. Zapełnione chmurki nie czynią nas panami świata. Bakuman pokazuje, że manga to nieustanna walka z innymi mangakami, potyczki z wymagającymi wydawcami, próba zaskarbienia sobie serc czytelników. Dowiadujemy się, jaka droga czeka zupełnie początkującego artystę, co musi uczynić, aby jego praca została publikowana jako seria w którymś z wydawnictw. Wszystko to jest w Bakumanie, przedstawione w sposób tak lekki i łatwy w odbiorze, że nie sposób oderwać się od mangi. Widzimy jak dojrzewają bohaterowie, nietrudno się z nimi utożsamić. Te wszystkie elementy wprost zachwycają.
Nieodzownym aspektem każdej mangi, a szczególnie shōnenów, jest humor. Gwiazdą w tej kategorii niewątpliwie jest Miyoshi, która swoją niedorzecznością bije rekordy. Muszę tu napomknąć o sytuacji, w której Shujin poprosił ją o to, żeby go pobiła, w celach informacyjnych dla mangi. Ta zapomniała wspomnieć, że jest adeptką sztuk walki i sprała nieszczęsnego chłopaka na kwaśne jabłko. Autorzy wiedzą, jak dawkować humor, aby nie sprawiał wrażenia wymuszonego.
Kreska to kolejny wielki pozytyw Bakumana. Bardzo charakterystyczna, rzadko pojawiają się tam jakieś okrągłości (nie licząc tych krągłości, których obecność jest obowiązkowa ), postacie są narysowane w sposób ostry, agresywny. Ale co najważniejsze, w Bakumanie oprócz jego własnego, charakterystycznego stylu, ujrzymy wiele innych, wynikających z tematyki mangi. Wszystkie detale są dopieszczone jak się tylko da. Czytelnik zostaje uraczony doskonałymi postaciami, doskonałymi tłami, wspaniałym cieniowaniem oraz wszystkimi innymi aspektami artystycznymi, równie wybornie wykonanymi.
Czy warto przeczytać Bakumana? Owszem! Gwarantem jakości są chociażby twórcy, na temat których do tej pory milczałem, czyli Tsugumi Ōba – odpowiedzialny za historię oraz Takeshi Obata, który zajął się graficzną oprawą mangi. Tak, tak, to ci panowie, którzy "popełnili" Death Note. Śmiem przypuszczać, że Bakuman może być odwzorowaniem ich historii, którą teraz dzielą się z czytelnikami. Drobna informacja na koniec: manga wciąż jest publikowana, na chwilę obecną wydano dwa tomy, a w Weekly Shōnen Jump ukazały się 33 rozdziały. Toteż możemy śmiało przypuszczać, iż wszystkiego tego co dobre będzie jeszcze więcej.
Offline
Wiesz Mia . . . takie artykuły ściągnięte żywcem z neta dodanie, TYLKO obrazków i nieco pogrubienia i kursywy, - robi się nudne. Każdy kto będzie chciał. - sam sobie przeczyta, a ty niepotrzebnie zaśmiecasz forum.
Offline
Ale to moje hobby, a poza tym to po prostu chcę pokazać innym czym się interesuję.
Offline
No to. . . nie lepiej pisać to wszystko w jednym temacie? Założyć temat: "Hobby Mii" i tam byś wszystko zamieszczała, a nie robisz tyle tematów, w sumie które w cale nie pasują do tematyki forum xD
Offline
Ale jest w offtopie! xD To będę dodawała link do opisu a bd dodawała obrazki >D
Offline